Kiedy wróciliśmy z restauracji pospiesznie się spakowałam. Wrzuciłam wszystkie swoje ubrania i kosmetyki do torby. Cały czas myślałam o tym, jak to będzie w takim dużym mieście. Niby Valencia też jest duża, ale jednak w porównaniu z Barceloną jest niewielka.
Pakowanie było tak bardzo męczące, że zaraz po spakowaniu wszystkich książek położyłam się spać. Następnego dnia wstałam o 8. Niby samolot mieliśmy na 11, ale jednak na lotnisku musieliśmy się stawić już o 10. Później, po przylocie mieliśmy mieć dwie godziny na rozpakowanie się i o 14 powinniśmy pojawić się Ciutat.

*godzinę później*
Cały lot przespałam. Byłam tak zmęczona nową sytuacją, że nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Jak wylądowaliśmy to była prawie 12. Na lotnisku w Barcelonie czekała już na nas specjalnie podstawiona przez klub taksówka. Tata wraz z taksówkarzem i Jordim wzięli nasze bagaże i wrzucili do bagażnika. Kierowca był miły i opowiadał nam trochę o mieście w którym mieliśmy teraz mieszkać. W ciągu 30 minut zawiózł nas do jednopiętrowego domku niedaleko od centrum. Tata dość szybko wypakował wszystkie walizki z taksówki na przedpokój. Każdy członek naszej rodziny chwycił za swoje torby i pobiegł wybierać nowy pokój. Mi trafił się pokój na pierwszym piętrze. Był dość spory. Posiadał własną łazienkę i balkon. Może nie będzie tutaj tak źle ? Może z tej przeprowadzki wyniknie coś dobrego? Liczę, że Ruben dostanie ofertę od Espanyolu tudzież od FCB i także przeprowadzi się do Barcelony. Bylibyśmy wtedy tacy szczęśliwi razem. Pomyślałam wyciągając dużą czerwoną kosmetyczkę z torby.
Szybki makijaż i byłam już gotowa "zwiedzać nowe miejsce pracy" mojego brata.
Okazało sie, że moja mama nie pojedzie z nami na stadion, ponieważ w naszym nowym miejscu zamieszkania jest jeszcze dużo do zrobienia.. Ma wszystko wypakować i zrobić porządek w domu.
No więc wsiedliśmy do stojącego przed domem Porsche i pojechaliśmy do ośrodka treningowego FC Barcelony. Jako mała dziewczynka chciałam poznać słynnego Ronaldinho. Oglądałam każdy mecz z jego udziałem i marzyłam, że kiedyś go spotkam na ulicy. Jednak kiedy odszedł on do innego klubu to moją całą uwagę skupiłam na klubie w którym gra mój chłopak. Mimo wszystko, jakaś część mojego serca była bordowo-granatowa. Teraz, z powodu, że Jordi będzie tutaj grał myślę, że ta część będzie się powiększać.
No więc wsiedliśmy do stojącego przed domem Porsche i pojechaliśmy do ośrodka treningowego FC Barcelony. Jako mała dziewczynka chciałam poznać słynnego Ronaldinho. Oglądałam każdy mecz z jego udziałem i marzyłam, że kiedyś go spotkam na ulicy. Jednak kiedy odszedł on do innego klubu to moją całą uwagę skupiłam na klubie w którym gra mój chłopak. Mimo wszystko, jakaś część mojego serca była bordowo-granatowa. Teraz, z powodu, że Jordi będzie tutaj grał myślę, że ta część będzie się powiększać.
- Witamy państwa Alba! Jak minęła podróż? - Zapytał Sandro Rossel. Swoją drogą nie wiedziałam co on robił w Ciutat.
- A bardzo dobrze. Proszę poznać, to moja córka, Laura Alba. - Przedstawił mnie mój tata
- Miło mi, nazywam się Sandro Rossel, jednak możesz mówić mi Sandro, jeśli chcesz. - Pan Rossel usiłował być bardzo miły. W zasadzie aż przesadnie.
- Dobrze. Mi również miło. Laura. - Podałam mu rękę - A czy mogłabym przejść się po ośrodku i poznać przyszłych kolegów mojego brata? - zapytałam
- Oczywiście. Wszyscy powinni być na treningu. Zaprowadzić Cię? - Zapytał znów przesadnie uprzejmie
- Nie, dziękuję. Chyba dam radę sama. - Odpowiedziałam i poszłam w stronę murawy.
Dostrzegłam cały pierwszy skład Barcelony, który posłusznie wykonywał polecenia Taty. Pierwszy raz widziałam takie ogromne gwiazdy z bliska. Lionel Messi strzelał właśnie gola Victorowi Valdesowi, a Gerard Pique wraz z Cescem Fabregasem wydurniali się koło ławki rezerwowych. Kiedy patrzałam na tą dwójkę, wiedziałam, że od tego czasu nigdy już się nie będę nudziła.
- A bardzo dobrze. Proszę poznać, to moja córka, Laura Alba. - Przedstawił mnie mój tata
- Miło mi, nazywam się Sandro Rossel, jednak możesz mówić mi Sandro, jeśli chcesz. - Pan Rossel usiłował być bardzo miły. W zasadzie aż przesadnie.
- Dobrze. Mi również miło. Laura. - Podałam mu rękę - A czy mogłabym przejść się po ośrodku i poznać przyszłych kolegów mojego brata? - zapytałam
- Oczywiście. Wszyscy powinni być na treningu. Zaprowadzić Cię? - Zapytał znów przesadnie uprzejmie
- Nie, dziękuję. Chyba dam radę sama. - Odpowiedziałam i poszłam w stronę murawy.
Dostrzegłam cały pierwszy skład Barcelony, który posłusznie wykonywał polecenia Taty. Pierwszy raz widziałam takie ogromne gwiazdy z bliska. Lionel Messi strzelał właśnie gola Victorowi Valdesowi, a Gerard Pique wraz z Cescem Fabregasem wydurniali się koło ławki rezerwowych. Kiedy patrzałam na tą dwójkę, wiedziałam, że od tego czasu nigdy już się nie będę nudziła.
- Ja ? Obserwuję piłkarzy. - odpowiedziałam mu uprzejmie. Nie mogłam jednak skojarzyć kim był ten blondyn.
- A kto Ciebie tutaj wpuścił ? - ciągle mnie wypytywał.
- Powiesz mi, czemu taki wywiad przeprowadzasz ? Jestem Laura Alba. Siostra nowego piłkarza FCB, Jordiego. Wpuścił mnie tu Sandro. Jeszcze jakieś pytania ? - odpowiedziałam zirytowana ciągłymi pytaniami.
- Przepraszam. Nie chciałem Ciebie zdenerwować. Byłem po prostu ciekawy co tutaj robi taka śliczna dziewczyna. - poczułam, że się czerwienie. - A tak w ogóle to jestem Gerard. Gerard Deulofeu.
- Nie szkodzi. To ja za szybko się denerwuję. Przepraszam. - uśmiechnęłam się do piłkarza
- Gerard ! Mógłbyś nie podrywać siostry Jordiego ? Natychmiast tu chodź! Masz zrobić 100 karnych pompek! - przerwał naszą rozmowę Tata
___________________________________________________________
No i mamy Number one ! Wiem, że miał się później pojawić, ale Julia mnie zainspirowała <3 I to właśnie jej dedykuję ten rozdział <3
CZYTASZ, PROSZĘ SKOMENTUJ :)
Lui