Na początek zapraszam do głosowania obok ------------->
"I know you so well...
What will I ever do without you?
I always felt that it was true
When we talk about us two
I should be the first revealing... "
Dwa miesiące później
Minęły dwa miesiące. Dwa długie miesiące. Podczas których wypłakałam hektolitry łez. Podczas których nie przespałam wielu nocy w tęsknocie za Gerardem. Starałam się oglądać każdy mecz Evertonu z udziałem Deulofeu.
Katowałam się jego zdjęciami i wszystkim co z nim związane. Nie raz byłam pod jego domem z nadzieją, że może wrócił do Barcelony. Ale nie było go tam. Nie dzwonił i nie pisał do mnie. Ale za to Ruben próbował się ze mną skontaktować za dwie osoby. Ja nadal nie byłam gotowa wyjawić mu wszystkiego.
Tęsknota za Hiszpańskim graczem Evertonu odebrała mi chyba wszystkie szare komórki, ponieważ zapowiadało się, że będę musiała powtarzać rok. Moi rodzice byli wściekli, ale też zrozpaczeni, że nie wiedzą co się ze mną dzieje. Jordi wiedział wszystko, ale im nie mówił. Zbliżyliśmy się bardzo. Alba pomagał mi w tych najcięższych chwilach. Nie pytał. Nie wymuszał uśmiechu. Po prostu był.
Dzisiaj, 23 kwietnia, postanowiłam coś zmienić. Nie mogę tak ciągle siedzieć i ryczeć w poduszkę. Tak, straciłam kogoś, kogo darzyłam ogromną, wręcz nie do opisania wielką, miłością. Ale życie toczy się dalej. Czas wstać i powiedzieć sobie, że to nie koniec życia. A 23.04 tak ładnie brzmi, więc.... Czas powstać. - wypowiadając w myśli te słowa wstałam i podeszłam do szafy. Ubrałam bordowo-granatową koszulkę Jordiego i pobiegłam na dół, do kuchni, gdzie właśnie przebywał mój brat.
- Co Ty tutaj robisz o tak wczesnej porze w mojej koszulce? - zapytał zdziwiony Jordi
- No jak to co! Idę dzisiaj z Tobą na trening. Wracam do normalnego życia. A gra w nogę z takim kaleką jak Ty dobrze mi zrobi. - wypowiadając te słowa delikatnie szturchnęłam mojego brata w bark.
- Jaka nagła zmiana! No to się zbieramy. Nie mogę zaprzepaścić takiej szansy, żeby skopać Ci ten Twój tyłek. - Alba wstał od stołu i udał się w kierunku wyjścia.
Podążyłam za nim. Wyszliśmy przed dom, gdzie już czekał na mojego brata Alexis Sanchez w swoim aucie.
- A co Laura tutaj robi? - zapytał Chilijczyk
- Jedzie z wami na trening. - odpowiedziałam - No, Alexis, ruszaj. Chyba nie chcesz się spóźnić?
W Ciutat Esportiva byliśmy po 20 minutach nużącej drogi z wiecznie zrzędzącym Alexisem. Ten facet jest naprawdę denerwujący! Dziwię się, że Laia wytrzymuje z nim już 10 miesiąc. Ciągle zadawał mi pytania dotyczące mojego niedoszłego ślubu. Nawet usilne prośby Jordiego nie powstrzymały go od uprzykrzania mi podróży do ośrodka treningowego Barcelony. Jedno szczęście, że nie mieszkamy tak daleko od Ciutat. Więcej z Sanchezem bym chyba nie wytrzymała.
Gdy weszliśmy do środka wszyscy byli dziwnie poruszeni. Jakby otrzymali jakąś nową, wspaniałą wiadomość.
- Jordi! Słuchaj! Wiesz kto nas dzisiaj zaraz odwiedzi?! - krzyknął podekscytowany Pedro
- Nieee... Kto taki? - odpowiedział mój brat
- Nasz kochany Gerard!
- Ale przecież Pique trenuje tutaj regularnie... - dziwił się Jordi
Ten mój brat to czasem naprawdę debil jest. Żeby się nie domyślić, że Pedro mówi o Deulofeu to trzeba być idiotą.
- Debilu! Mówię Deulofeu! - powiedział na głos to co ja myślałam Pedro.
Alba od razu spojrzał na mnie. Pewnie był ciekawy jak ja zniosłam tą wiadomość. A ja? Byłam chyba najszczęśliwszą osobą w budynku. Znowu zobaczę mojego przyjaciela.Tylko... Dzisiaj miał być dzień w którym o nim zapomnę. Ale najwidoczniej świat nie chce, żebym zapominała o panu Gerardzie Deulofeu.
- Gerard! Przyjacielu! Tak dawno ciebie nie widziałem! - powiedział, a w zasadzie krzyknął mój brat.
Dostrzegłam jak na trening wszedł Hiszpan. Moje oczy zaszkliły się kiedy zobaczyłam jego uśmiech. Nic się nie zmienił. Wciąż był tak samo przystojnym i czarującym mężczyzną.
Wszyscy piłkarze po kolei podchodzili do Deulofeu i się z nim witali. Tylko ja nie mogłam się przemóc, aby do niego podejść. Może on już nic do mnie nie czuje? Może ma dziewczynę? Nie no, nic nie słyszałam o tym. Dobra! Laura! Spinaj tyłek i walcz o miłość swojego życia, bo być może znowu Ci ucieknie na kolejne długie miesiące.
- Hej Gerard. - wyłoniłam się zza grona piłkarzy.
- Laura? Ty tutaj? - zapytał zdziwiony.
- No tak. Chciałam dzisiaj wreszcie "wrócić do życia" ale jak widać Bóg napisał inny scenariusz i chciał, żebyśmy się spotkali. - byłam tak zestresowana, że nie wiedziałam co mówić.
- Też się bardzo stęskniłem. - przytulił mnie - Dużo się u Ciebie przez ten czas zmieniło? Słyszałem, że słub nie doszedł w końcu do skutku.
- Tak. Nie wyszłam za Rubena, bo zrozumiałam, że jest ktoś, kogo kocham o wiele bardziej.
_____________________________________
Magiczna ósemka już jest. Podoba się? Wiem, wiem krótkie. Ale pisałam to tydzień wcześniej, więc zrozumcie.
Feliz Cumpleanos Gerard !
No i oczywiście liczę na wasze komentarze :))
Lui