sobota, 8 lutego 2014

3. ¡Gracias por ser como eres.


       


"What now? What now? 

I found the one he changed my life 
But was it me that changed 
And he just happened to come at the right time 
I'm supposed to be in love 
But i'm not mugging"
*Następny dzień rano*
Obudziłam się koło 8 rano i pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na telefon. A tam 10 nieodebranych połączeń od taty. Tak. To było logiczne, że będzie do mnie wydzwaniał. Jednak co z tego?  To jego wina, że nocy nie spędziłam w domu. Jego i matki. Zobaczyłam jeszcze, że otrzymałam jednego sms'a. 
"Dzisiaj o 12 będę w Barcelonie. Przylatuję tam w sprawach kontraktu z Espanyolem. Może spotkamy się wcześniej?  Kocham Cię. Ruben. " 
Od razu poderwałam się z łóżka i pobiegłam do kuchni. Znaczy, starałam się pobiec do kuchni, bo dom Gerarda był tak duży, że się zgubiłam w nim. 
- Śpiąca Królewna już wstała ?  Po co tak wcześnie Laura ? - zapytał piłkarz i serdecznie uśmiechnął się do mnie 
- No niestety bycie siostrą sławnego Jordiego jest męczące. - próbowałam ukryć prawdę - Dziennikarze od rana już wydzwaniają o wywiady. Jednak ja nie mam na to siły.  Nie teraz.
    Po oczach Gerarda widziałam, że poznał, że kłamię. Teraz nie było sensu dalej brnąć w oszustwa. Potrzebuję tutaj, w Barcelonie, kogoś z kim mogłabym szczerze porozmawiać. Takiego prawdziwego przyjaciela, który pomoże mi w każdej sytuacji.
- No dobra. Nie patrz już na mnie tak. Powiem Ci całą prawdę. Tylko ostrzegam, że jest to długa historia i możesz się na niej trochę wynudzić. Może skocz po popcorn ?
- Laura. Nie zmieniaj tematu, tylko opowiadaj, bo ja widzę, że coś jest nie tak. Pamiętaj - spojrzał mi głęboko w oczy -  na mnie możesz zawsze liczyć. Mimo, że znamy się tak niedługo ja wiem, że Ty jesteś mi potrzebna, a ja Tobie.
     No więc opowiedziałam Gerardowi całą historię od początku. Zaczynając od tego jak byłam małą dziewczynką i już wtedy tylko Jordi się liczył. Kiedy dotarłam do fragmentu kiedy wyprowadzaliśmy się z Valencii łezka mi się w oku zakręciła. Jednak o Rubenie nic nie wspomniałam. Nie wiem czemu.  Przecież Deulofeu miał zostać moim najlepszym przyjacielem, więc musiał wiedzieć wszystko. Jednak coś w mojej głowie mówiło mi, aby pominąć ten fragment.
- To naprawdę nieciekawa historia. Nie byłem nigdy w takiej sytuacji, więc niezbyt wiem jak mógłbym Ci pomóc. Chociaż mam jeden pomysł. - zamyślił się - Może przeprowadziłabyś się do mnie na jakiś czas ?  Tutaj mogłabyś spokojnie przemyśleć wszystko, ja mógłbym Ci pomagać w szkole. A Ty byś mi od czasu do czasu coś posprzątała. - uśmiechnął się w moim kierunku zadziornie
- Geri, naprawdę świetna propozycja, tylko, że jest mały, ale taki naprawdę maluśki problem. Nie mam ukończonych osiemnastu lat. A dopóki nie jestem pełnoletnia o miejscu mojego zamieszkania decydują rodzice. A znając ich to na pewno nie zgodzą się, abym mieszkała z jakimś chłopakiem. Jak oni ledwo co pozwalali mi nocować u koleżanki.
     Deulofeu nie miał dzisiaj treningu, więc nigdzie nie musiał się spieszyć. A ja, że dzisiaj sobota, też nie musiałam iść do szkoły. Więc postanowiliśmy spędzić miłe popołudnie wspólnie. Najpierw graliśmy w Scrable i w Rzutki a następnie w "Pytania", oczywiście podjadając chipsy. Dzięki tej grze dowiedzieliśmy się wiele o sobie.  Na przykład, kto by pomyślał, że dwudziestoletni piłkarz płacze oglądając "Titanica". Czas upływał nam tak szybko, że nawet nie wiedzieliśmy kiedy na dworze zapadł zmrok.

   Niby tylko jedno popołudnie a tak bardzo nas do siebie zbliżyło. Czułam jakbym znała Gerarda już dobre 10 lat. Czułam się przy nim swobodnie. Nie krępowałam się żadnego zachowania w stosunku co do Hiszpana. 
- Mała....- zbliżył się do mnie i pocałował mnie

***
No i po tak długiej przerwie wreszcie coś mamy :D Ostatnio kompletny brak czasu ale wena na tego bloga mi przyszła, więc i rozdział się pojawił :)  Mam nadzieję, że się podoba :) 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :) \